Pełną Piersią

Pełną Piersią

Gdzie w karmieniu piersią miejsce na wolność?

czwartek, 2 lipca 2015

To post, którego sama z siebie bym nie wymyśliła, ale natknęłam się w internecie na artykuł o tym, że matki potrzebują swojej wolności w karmieniu piersią - i to jest przestrzeń na butelkę (oczywiście w artykule była podana marka). Artykuł wartość merytoryczną miał taką sobie - opisano w nim dokarmianie miszanką z butli w 24 h po porodzie bo dziecko straciło na wadze a także podawanie butelki w okresie nawału pokarmu. Za to wylewa się w niego oskarżenie wobec karmienia piersią: że nie jest takie, jak byśmy chciały, że ogranicza, uwiązuje i pozbawia w pewnym sensie wolności.
Powiem szczerze, że to dla mnie czarna magia, jak karmienie może zrobić z kobiety więźnia nie tylko czterech ścian, ale jeszcze w dodatku własnego ciała.
Jestem wielką zwolenniczką maminej wolności, ale nie uważam, że musi to ograniczać karmienie piersią. Zacznijmy od tego, że narodziny dziecka to nie jest koniec życia. Pojawia się nowy człowiek, a Ty karmisz go piersią, spędzasz z nin cały swój czas. Po jakimś czasie radzisz sobie lepiej - przewijanie trwa już krócej, a laktacja się stabilizuje. Życie ma nowy, bardziej stały niż w pierwszych dniach rytm, często nawet dziecko zasypia zawsze o tej samej porze i upomiba się o pierś w podobnych godzinach. I wtedy wolność ma większe prawo bytu. Musimy zrozumieć, że wolno nam poruszać się w przestrzeni publicznej razem z dziećmi. Jasne, że czasem trzeba wyjść też bez malucha, ale jeśli się nie chce, to z nie ma konieczności, by sięgać po butelkę i odciągać mleko. Wszystko da się przeskoczyć. I tak, ja czasem też padam na nos i się wściekam i chcę zwyczajnie odpocząć od codzienności, ale jakoś karmienie mi w tym nie przeszkadza.
Może w tym wszystkim chodzi o to, że mamy wobec siebie zbyt wygórowane oczekiwania. Myślimy, że narodziny malucha niczego nie zmienią i dalej będziemy miały czas dla pracy, domy, hobby i oczywiście dziecka. A bywa różnie... Musimy zaakceptować nowe siebie i nowe życie i wtedy uda się też odnaleźć równowagę. A przede wszystkim pamiętajmy o tym, że bycie mamą karmiącą to żaden wyrok - bo możemy być mamami także poza domem i czuć się swobodnie karmiąc w plenerze, spacerując między karmieniami lub będąc na randce z mężem, gdy dziecko po wieczornym karmieniu już śpi. To nie karmienie piersią nas ogranicza i zamyka w domu, nie! Robimy to my same, bo czujemy jak uciskają nas społeczne zakazy i powinności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz