Pełną Piersią

Pełną Piersią

Karmić piersią - tak po prostu

wtorek, 28 kwietnia 2015

Kiedyś usłyszałam od kogoś bliskiego, że robię z karmienia piersią wielką religię. Na serio, tak mi powiedziano, ale nie zgodziłam się z tym zupełnie. 
Innym razem szłam z mężem wzdłuż sklepowych regałów z dziecięcymi gadżetami, minęła nas młoda kobieta na zabójczo wysokich szpilkach, wystrojona i wymalowana jak na pokazie mody, pchająca wózek z maleńką, może miesięczną, dziewczynką. Mąż szturchnął mnie i rzucił: nie wygląda na taką, co to karmi piersią. To taki żarcik i nawet się uśmiechnęłam, ale teraz myślę sobie, że to się wszystko układa w jedną całość. 
W naszym kraju tak jest, że coś jest czarne albo białe, niesamowite albo beznadziejne, masz wszystko albo nic, jesteś laską albo pasztetem. Nie ma czegoś tak po prostu, nie ma bycia po środku, nie ma bycia normalnym, tylko jest się hot albo not i stoi się zawsze po którejś stronie barykady. Jak tylko podejmujesz jakąś decyzję, to ktoś kto podjął taką samą mocno Cię przytuli, ale jak nie zgodzisz się z nim w innej kwestii, to tak różowo już nie jest.
Bo wszyscy dzielimy się na grupy a wewnątrz tych grup powinniśmy być tacy sami. I na przykład zdarza mi się, że mój rozmówca czy rozmówczyni po samym fakcie mojego karmienia piersią zakładają, że nie pracuję, nie mam wysublimowanych zainteresowań, noszę w chuście, dietę rozszerzałam metodą blw i milion innych rzeczy. I to jest obóz matek naturalnych, ekologicznych, czy też bliskościowych. Z kolei jak mama karmi butelką to często od razu zarzuca jej się, że nie przytula, pozwala dziecku się wypłakać, zamyka je w kojcu z plastikowymi zabawkami itd. I to jest bardzo nie fair.
Jak mama jest ładna, zgrabna, a już nie daj Boże ma umalowane paznokcie, to jest raczej wyrodną matką.
A jak jest ubrana w koszulkę ze śladami zupki, a włosy ma sklejone bananem, to prawdziwa mama bo się poświęca.
Albo na odwrót.
Jak mama pracuje, odnosi sukcesy i dobrze zarabia, to żal tylko jej dzieci, a jak siedzi w domu, sprząta, gotuje, prasuje itd to prawdziwa pani domu. Albo obibok, a tamta dba o przyszłość malucha.
Ile osób, tyle standardów, ale zawsze przypinana jest łatka. I w ten sposób w naszej kulturze objawił się obraz matki karmicielki, która siedzi w domu, nie dba o siebie, całkowicie poświęca się dziecku, nosi je wszędzie, śpi z nim, karmi domowymi obiadkami z ekologicznych produktów, a w wolnych chwilach segreguje śmieci. Karmienie piersią jest domeną ekolożek, którym (jak głosi ludowa prawda) w głowach się poprzewracało. Bycie ekologicznym budzi różne skojarzenia.
Ale uwaga, nadchodzi szoker:
karmienie piersią to nie jest filozofia.
Bycie laktywistką nie oznacza terroryzmu.
To, że daje się dziecku własne mleko, nie oznacza, że chce się zastrzelić każdą kobietę, która tego nie robi.
Znam kobiety, które karmią piersią, ale nie śpią z dziećmi, nie pieluchują wielorazowo i szczepią według przychdniowego rozkładu. I takie co nie karmią, ale noszą, tulą i poświęcają całą uwagę dziecku. Na to jak się karmi się nie "wygląda" ani nie "brzmi". 
Karmię piersią i trochę jestem laktywistką, ale nie lubię stwierdzeń typu "nie możesz mówić, że promujesz kp, kiedy pomagasz koleżance wybrać mm" albo "nie mów, że wspierasz kp, jeśli nie podoba ci się karmienie publiczne". Każda sytuacja jest inna i każda z nas jest inna.
I tak, karmię, jestem laktywistką i popieram wolność mlecznych piersi (ale nie lubię jak ktokolwiek lata topless), ale moje dziecko jeździ w wózku, a niektóre popołudnia spędza z babcią. Czy wyglądam na taką, co karmi, to nie wiem, zależy jaki kto ma standard.
A ty? Wyglądasz na taką, co karmi? ;)

Kto lubi, gdy mama ma mało mleka?

wtorek, 14 kwietnia 2015

Jestem przyzwyczajona do tego,że mamy często kwestionują wartość i ilość swojego pokarmu. Boją się, że ich piersi są miękkie, małe, że mleko wolno wypływa. Wszystko to bardzo dobrze rozumiem i pamiętam dokładnie, jakie uczucia temu towarzyszą.
Kobiety w ciąży coraz częściej chcą tę przygodę przeżywać świadomie. To tylko 9 miesięcy, czas leci szybko, a tak wiele jest umiejętności, które trzeba opanować i wiedzy, którą trzeba nabyć. W wielu szkołach rodzenia pokazuje się kobietom, jaki mają wpływ na swój poród i późniejszą opiekę nad dzieckiem - i to wspaniałe. Kobiety zyskują dzięki temu świadomość swojego ciała, wiedzę niezbędną do podejmowania ważnych dla siebie decyzji, także tych związanych ze sposobem żywienia swojego dziecka.
Kiedy kobieta jest świadoma wszystkich korzyści płynących z karmienia naturalnego dla dziecka i dla niej samej, kiedy rozumie, że laktacja jest naturalnym etapem następującym po ciąży i porodzie i że jej ciało ma możliwość wyżywić jej dziecko, wtedy łatwiej decyduje się na karmienie i pokłada większe zaufanie w swoim ciele. Ufa sobie i swojemu dziecku, a to klucz do sukcesu. I ja, chociaż przyznam szczerze, ze zaraz po porodzie wielu rzeczy jeszcze nie rozumiałam, wierzyłam mocno w to, że wystarczy, że słucham swojego dziecka, odpowiadam na jego potrzeby i nie podważam "decyzji"mojego malucha. Zupełnie naturalny był dla mnie rytm karmień, jaki odpowiadał mojemu maluchowi i godziny snu, które odbiegały od mojego normalnego rytmu dobowego. Dziwiłam się, gdy ktoś sugerował mi, by wydłużać czas między karmieniami, proponował, by dawać dziecku się wypłakać i ograniczać noszenie na rękach. Poród wywraca świat do góry nogami i weryfikuje wszystkie nasze wcześniejsze poglądy, decyzje i oczekiwania. Moja historia w zasadzie nie ma tu większego znaczenia - sęk w tym, że kobiety zaraz po porodzie często działają intuicyjnie i ufają swojemu ciału, coś im mówi, jak ma być i coś im mówi, czy jest ok. I nie będąc specjalistką od macierzyństwa, pielęgnacji, leczenia, opieki i laktacji po prostu robi to, czego dziecko potrzebuje, ale jak na jej drodze stanie ktoś, kto powie, że to złe - może być różnie. Czasem młoda mama buntuje się i stawia na swoim. Albo się wykłóca, albo puszcza komentarze mimo uszu i robi swoje. A czasem przestaje wierzyć w siebie, zaczyna odczuwać niepokój, poddaje w wątpliwość swoje możliwości. Wątpliwości przeradzają się w problemy i w końcu ktoś (lekarz, położna, babcia, partner) mówi: dokarmiamy. Jeśli kobiecie zależy na karmieniu piersią, takie zalecenie spada na nią jak wyrok. Nieuniknione są pytania w stylu "co zrobiłam źle?, "czy nie jestem dobrą matką?", "czy zawiodłam moje dziecko?". Ale to nie są pytania, które narzuca nam ktoś, tylko podsuwa nam to głowa. I ja czułam, że sobie nie poradziłam, że dałam ciała, i że żadna ze mnie matka. I wiem też, że jak otrzymałam dobrą pomoc, to nie tylko te uczucia zniknęły, ale i karmienie się ułożyło. Bo zamiast ulotki z marką mleka otrzymałam pomoc. I tak, gdy trafiam na artykuł o tym, że poczucie winy nie jest na miejscu, że nie trzeba się zamęczać - nie mogę wyjść z podziwu dla autora tych słów.
Jeden z bardziej popularnych portali dla rodziców opublikował wywiad z lekarzem ginekologiem - gościem licznych programów telewizyjnych, ekspertem znanej marki mleka modyfikowanego - o dziwo pan doktor wypowiada się o "kulcie cycka" (nie żartuję, CYCKA, nie piersi, nie mleka mamy, nie laktacji, nie: cycka), czyli o tym, dlaczego w naszym kraju obciąża się kobiety wyrzutami sumienia i poczuciem winy. Owszem, uważam, że matki niepotrzebnie narzucają sobie pewne uniwersalne standardy, nie powinniśmy przekładać swoich oczekiwań i poglądów na innych, ale kultu cycka nie odnotowałam. To prawda, że lekarze i położne często po prostu zakładają, że kobieta będzie karmić piersią, ale to częściowo dlatego, że większość z nas chce tak karmić, a poza tym mają promować karmienie piersią - próbują więc to robić. I tu hit, zacytuję:
"Doktor radzi, żeby zwrócić uwagę na to, że jeśli niemowlę bardzo często domaga się piersi, to może być znak, że mama ma za mało pokarmu i korzystne dla dziecka będzie dokarmienie go. – U wielu kobiet ich własna laktacja nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej dawki pokarmu dla dziecka. I nie jest żadnym grzechem, a wręcz jest z korzyścią dla dziecka, jeżeli zaczniemy je dokarmiać " (źródło)
I co? I to właśnie jest to, o czym mówiłam. Mimo tego, że fizjologicznie bardzo mało kobiet ma taką przypadłość, że nie może wyprodukować wystarczającej ilości pokarmu, a kluczową rolę w zapobieganiu takim problemom odrywa prawidłowa technika karmienia, której z łatwością można się nauczyć, mając odpowiednie wsparcie, młodej matce radzi się co? - oczywiście, mleko modyfikowane. Producentom i ich ekspertom jest to bardzo na rękę. Ale, że tak powiem "to o niczym nie świadczy, to nic nie znaczy".
Częste domaganie się piersi jest zjawiskiem naturalnym i pożądanym bo stymuluje produkcję pokarmu, a z czasem dziecko przebywa przy piersi mniej. Nie ma powodów do obaw tak długo, jak dziecko przybiera na wadze, moczy i brudzi wystarczającą ilość pieluszek. Dokarmianie dziecka, które nie potrzebuje dodatkowych pokarmów wcale nie jest korzyścią dla dziecka, a już na pewno nie dla matczynej laktacji, która (wyparta przez kolejne butelki) po cichu się wycofa. Tak, dokarmianie to nie grzech, ale tylko jeśli jest ono potrzebne. I najczęściej kiedy matkę dręczy sumienie, że nie karmi "dobrze", oznacza to, że potrzebuje wsparcia w laktacji, a nie rozwiązania krótkofalowego - butelki. W pierwszej kolejności należy pomóc jej uporać się z problemem, o ile w ogóle go ma, a dopiero później odsyłać do sklepów.
A jeśli dziecko karmione piersią wymaga dokarmiania, to dla przypomnienia - WHO zaleca podawanie odciągniętego mleka matki, w drugiej kolejności mleka z banku mleka kobiecego, a dopiero na końcu mleka modyfikowanego. Zanim podejmiecie decyzję o dokarmianiu, możecie skonsultować się z doradcą laktacyjnym lub grupą wsparcia laktacyjnego - pomogą Wam zrozumieć przyczyny problemu i wyjść z trudnej sytuacji.

I płynne złoto ma swoją cenę...

środa, 8 kwietnia 2015

Mleko kobiece to najlepszy pokarm dla nowo narodzonego dziecka. Mówimy o nim "płynne złoto", bo jego dobroczynne właściwości są niezliczone. Teraz ta nazwa nabiera też innego, bardziej materialnego znaczenia - bo mleko kobiece świetnie się sprzedaje i ma cenę jak przystało na złoto... 
Jeżeli mama chce karmić piersią i rozpocznie karmienie szybko po porodzie,to scenariusz jej mlecznej przygody powinien wyglądać tak:
- przystawia dziecko do piersi
- położna/lekarz/ doradca laktacyjny pomagają jej rozpoznać prawidłowe przystawienie, oznaki głodu i najedzenia, uczą techniki karmienia
- mama wszystko łapie i karmi
- karmi tak jak długo tylko ona i maluch chcą.
Tak byłoby fajnie. Ale nie zawsze to tak działa i to z różnych względów. Chorobą cywilizacyjną współczesnych debiutujących karmicielek jest zadziwiający "brak" pokarmu. Coś co w naturze występuje niezmiernie rzadko, jednak w świecie uprzemysłowionym prześladuje wiele matek. Wtedy pojawia się pytanie: co podać dziecku, skoro ma za mało?
Jeśli dziecko wymaga dokarmiania (a to stwierdza lekarz na podstawie obserwacji przyrostu masy ciała, ilości mokrych i brudnych pieluch bo dokarmianie na wszelki wypadek wcale nie ma dobrego wpływu na rozwój dziecka), to pokarmem pierwszego wyboru powinno być odciągnięte mleko matki, później mleko z banku mleka kobiecego, a na końcu mleko modyfikowane. Czasami trzeba sięgnąć po opcję nr 2, by uniknąć opcji nr 3. I co wtedy?

MAMKA

Moja mama była mamką. Kiedy karmiła mnie nie było takiej potrzeby - bardzo dobrze karmiłam się dobre 2 i pół roku, ale moja młodsza siostra była chora, leżała w szpitalu w Warszawie, a my mieszkaliśmy na pomorzu - nie sprzyjało to udanemu karmieniu piersią. Mimo to mama dzielnie odciągała pokarm jedynym dostępnym laktatorem - gruszką, a całe mleko wylewała. Pytałam wtedy czemu wylewa, czy nie można go pić, albo czemu jest smutna. Miałam 7 lat i nie bardzo rozumiałam sytuację. Mama wylewała do zlewu kilka butelek dziennie, by móc karmić moją siostrę piersią w czasie, gdy była u niej w szpitalu. Ale gdzieś na naszym osiedlu koleżanka mamy nie mogła wykarmić swojej maleńkiej córeczki i zamiast tego karmiła ją moja mama. Wtedy, prawie 20 lat temu, w małym miasteczku, w kręgu bliskich znajomych, było to coś normalnego i godnego podziwu, zwłaszcza, że mama zrobiła to z potrzeby serce, a nie za pieniądze. Moja mama wykarmiła inne dziecko, by podtrzymać laktację dla swojego chorego dziecka, które tym bardziej potrzebowało jej mleka. Może w czasach mojego dzieciństwa mamki nie były niczym dziwnym, ale na pewno nie był to ich "złoty wiek". Mamki - kobiety zawodowo trudniące się karmieniem piersią dzieci, z którymi nie były spokrewnione, były znane ludzkości już w czasach starożytnych, a wielką popularnością cieszyły się szczególnie w wieku XIX. A jak jest teraz? W roku 2005 Gazeta Wyborcza ogłosiła powrót zawodu mamki - rodzice adopcyjni noworodków czy rodzice dzieci niekarmionych piersią poszukiwali kobiet, które wykarmią ich dzieci mlekiem z własnych piersi. Zawód ten nie wrócił jednak do łask, mimo licznych ofert w serwisach internetowych a także sprytnych strategii marketingowych kobiet chcących piersi użyczyć ("zachowaj piękne piersi" czy "spełniaj się zawodowo"). Teraz jednak jesteśmy bardziej skupieni na swoim zdrowiu i przewrażliwieni na punkcie intymności.Podawanie dziecku obcej piersi zwyczajnie się nie godzi.

BANK MLEKA 

W Polsce banków mleka mamy tylko kilka, a i tak jest to olbrzymim osiągnięciem Fundacji Bank Mleka Kobiecego. Obecnie banki mleka działają w Toruniu i Warszawie, a kolejne powstają w Opolu, Wrocławiu i Krakowie. Mleko, które trafia do banku pochodzi od honorowych dawczyń, jest dokładnie badane i pasteryzowane. Trafia wyłącznie do dzieci, które przebywają w szpitalu, często do wcześniaków i dzieci chorych. To mleko ratuje zdrowie i życie dzieci, ale nie jest dostępne dla dzieci, które nie są hospitalizowane. Bank mleka to inwestycja w przyszłe zdrowie naszych maluchów. Dzieci urodzone przedwcześnie i chore często są odseparowane od swoich mam, a mamy z kolei nie zawsze otrzymują taką pomoc laktacyjną, jakiej potrzebują i karmienie piersią może polec zanim w ogóle na dobre się rozpocznie albo być bardzo trudne. Jest wiele powodów dla których takie dzieci mogą potrzebować dodatkowego mleka od honorowej dawczyni, a mleko kobiece, nawet to niepochodzące od biologicznej matki, jest dla dziecka o specjalnych potrzebach o wiele lepsze niż mleko w proszku. Każde dziecko przebywające w szpitalu, przy którym działa bank mleka (lub który z bankiem mleka współpracuje), może otrzymać pokarm z banku, jeśli tylko go potrzebuje.

MLEKO Z SIECI

Są dwie sytuacje, w których dziecko może potrzebować dodatkowego pokarmu: pierwsza - ze względu na stan zdrowia (i tu kwalifikuje się, by uzyskać mleko z banku) i druga - gdy mama ma za mało pokarmu. Wtedy potrzebny jest "suplement" - dodatek do diety, który uzupełni ewentualne braki. Często te braki są wyimaginowane, bo lekarzom, położnym, babciom i ciociom wydaje się, że mleko z piersi jest chude, bezwartościowe, wodniste i w ogóle na tym to dziecko nie wyżyje, ale bywa i tak, że dodatkowe mleko rzeczywiście jest potrzebna, a mama z poczuciem winy i porażki, powstrzymując łzy, zerka ze wstydem na półki mleka modyfikowanego. Byłam taką mamą. Karmiłam piersią i było mi z tym bardzo dobrze, a moje dziecko było spokojne, mało płakało, dobrze spało, rozwijało się szybciej niż pisali w książkach. Byłam dumna. Ale 20 g przyrostu masy poniżej normy zrujnowało moją mleczną sielankę na 4 miesiące. Regularnie z przychodni byłam odsyłana do sklepu, a w prezencie dostawałam poradniki, ulotki i karteczki z nazwą marki - wszystko o mleku modyfikowanym. Nacisk na to, że mojego mleka jest mało był tak silny, że mimo mojej wielkiej wiary w to, że się da, zrobiłam jak oczekiwali ode mnie inni. Bez badania przyczyny problemu podałam mieszankę, a jak przyrosty wagi nie uległy zmianie miałam podawać więcej. Coś tam wiedziałam o laktacji i nie wydawało mi się, by podawanie coraz większych ilości mieszanki miało doprowadzić do sukcesu w karmieniu piersią i poszłam swoją drogą. I tak trafiłam na ogłoszenie w internecie.
"Sprzedam mleko mamy, mam spore nadwyżki. Jestem zdrowa, racjonalnie się odżywam, nie palę"
"Mam na sprzedaż mleko z piersi, sama nie karmię"

"Żona jest młodą matką 1-miesięcznego niemowlaka. Prowadzi zdrowy tryb życia, bez nałogów, nie choruje przewlekle i nie przyjmuje żadnych leków"
"Jestem mamą 2-miesięcznego dziecka. Sprzedam zamrożone mleko z piersi. Odciągane sterylnym laktatorem i zamrażane w sterylnych przeznaczonych do tego woreczkach. Jestem zdrowa, wszystkie badania z ciąży do wglądu, nie piję i nigdy nie paliłam, zdrowo się odżywiam"

Powiem szczerze, że rozważałam ten pomysł. Znalazłam też Facebookową grupę, gdzie potrzebujący rodzice dodają posty, a inni rodzice oddają im mleko - ot, w formie przysługi. I jakoś przysługa, przesłanie tego daru, przemawia do mnie bardziej niż mleko na sprzedaż.
Kobiece mleko jest sporo warte. Żadne laboratorium nie jest w stanie go podrobić, a mleko żadnego innego ssaka nie jest wystarczająco do niego podobne. Mleko jest towarem luksusowym, więc swoje musi kosztować. Cena jest różna. U nas jest to zazwyczaj około 100 zł za litr, ale już np. w USA, gdzie czarny rynek "rozkwita", litr mleka kosztuje nawet 67 dolarów, czyli ok. 250 zł. 
W USA sieć banków mleka działa bardzo dobrze, dzieci często karmione są mlekiem dawczyń przez cały pierwszy rok życia, a jednak sprzedaż mleka kobiecego w internecie staje się coraz bardziej popularna. Badacze ze szpitala dziecięcego Nationwide Children's Hospital w Columbus poddali testom 102 próbki mleka zakupionego w internecie od różnych dawczyń. Wyniki są szokujące.
75% próbek zawierało niebezpieczne dla dziecka bakterie, w tym bakterie E.coli, staphylococcus i streptococcus. 4 próbki pochodziły od kobiet palących (przy czym 2 z nich w ogłoszeniach podawały, że nie palą), a 10% próbek zawierało duże ilości... mleka krowiego. I to nie tylko domieszek mleka ze specjalnych mieszanek dla niemowląt, ale też zwykłego mleka krowiego. A to już może być niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci przedwcześnie urodzonych i z alergią na białka mleka krowiego.
Szacuje się, że w samym USA w nielegalnym handlu mlekiem kobiecym uczestnyczy około 55 000 osób. Klientami są nie tylko młodzi rodzice, ale też osoby chorujące na nowotwory i... sportowcy. 
Mleko kobiece używane jest nie tylko jako pożywienie dla niemowląt, ale też jako eksperymentalna terapia mająca wyleczyć raka, a dla fanów sportu jest podobno świetnym drinkiem energetycznym. 

Źródła:bankmleka.plnbcnews.commetro.co.ukportale ogłoszeniowe