Pełną Piersią

Pełną Piersią

I płynne złoto ma swoją cenę...

środa, 8 kwietnia 2015

Mleko kobiece to najlepszy pokarm dla nowo narodzonego dziecka. Mówimy o nim "płynne złoto", bo jego dobroczynne właściwości są niezliczone. Teraz ta nazwa nabiera też innego, bardziej materialnego znaczenia - bo mleko kobiece świetnie się sprzedaje i ma cenę jak przystało na złoto... 
Jeżeli mama chce karmić piersią i rozpocznie karmienie szybko po porodzie,to scenariusz jej mlecznej przygody powinien wyglądać tak:
- przystawia dziecko do piersi
- położna/lekarz/ doradca laktacyjny pomagają jej rozpoznać prawidłowe przystawienie, oznaki głodu i najedzenia, uczą techniki karmienia
- mama wszystko łapie i karmi
- karmi tak jak długo tylko ona i maluch chcą.
Tak byłoby fajnie. Ale nie zawsze to tak działa i to z różnych względów. Chorobą cywilizacyjną współczesnych debiutujących karmicielek jest zadziwiający "brak" pokarmu. Coś co w naturze występuje niezmiernie rzadko, jednak w świecie uprzemysłowionym prześladuje wiele matek. Wtedy pojawia się pytanie: co podać dziecku, skoro ma za mało?
Jeśli dziecko wymaga dokarmiania (a to stwierdza lekarz na podstawie obserwacji przyrostu masy ciała, ilości mokrych i brudnych pieluch bo dokarmianie na wszelki wypadek wcale nie ma dobrego wpływu na rozwój dziecka), to pokarmem pierwszego wyboru powinno być odciągnięte mleko matki, później mleko z banku mleka kobiecego, a na końcu mleko modyfikowane. Czasami trzeba sięgnąć po opcję nr 2, by uniknąć opcji nr 3. I co wtedy?

MAMKA

Moja mama była mamką. Kiedy karmiła mnie nie było takiej potrzeby - bardzo dobrze karmiłam się dobre 2 i pół roku, ale moja młodsza siostra była chora, leżała w szpitalu w Warszawie, a my mieszkaliśmy na pomorzu - nie sprzyjało to udanemu karmieniu piersią. Mimo to mama dzielnie odciągała pokarm jedynym dostępnym laktatorem - gruszką, a całe mleko wylewała. Pytałam wtedy czemu wylewa, czy nie można go pić, albo czemu jest smutna. Miałam 7 lat i nie bardzo rozumiałam sytuację. Mama wylewała do zlewu kilka butelek dziennie, by móc karmić moją siostrę piersią w czasie, gdy była u niej w szpitalu. Ale gdzieś na naszym osiedlu koleżanka mamy nie mogła wykarmić swojej maleńkiej córeczki i zamiast tego karmiła ją moja mama. Wtedy, prawie 20 lat temu, w małym miasteczku, w kręgu bliskich znajomych, było to coś normalnego i godnego podziwu, zwłaszcza, że mama zrobiła to z potrzeby serce, a nie za pieniądze. Moja mama wykarmiła inne dziecko, by podtrzymać laktację dla swojego chorego dziecka, które tym bardziej potrzebowało jej mleka. Może w czasach mojego dzieciństwa mamki nie były niczym dziwnym, ale na pewno nie był to ich "złoty wiek". Mamki - kobiety zawodowo trudniące się karmieniem piersią dzieci, z którymi nie były spokrewnione, były znane ludzkości już w czasach starożytnych, a wielką popularnością cieszyły się szczególnie w wieku XIX. A jak jest teraz? W roku 2005 Gazeta Wyborcza ogłosiła powrót zawodu mamki - rodzice adopcyjni noworodków czy rodzice dzieci niekarmionych piersią poszukiwali kobiet, które wykarmią ich dzieci mlekiem z własnych piersi. Zawód ten nie wrócił jednak do łask, mimo licznych ofert w serwisach internetowych a także sprytnych strategii marketingowych kobiet chcących piersi użyczyć ("zachowaj piękne piersi" czy "spełniaj się zawodowo"). Teraz jednak jesteśmy bardziej skupieni na swoim zdrowiu i przewrażliwieni na punkcie intymności.Podawanie dziecku obcej piersi zwyczajnie się nie godzi.

BANK MLEKA 

W Polsce banków mleka mamy tylko kilka, a i tak jest to olbrzymim osiągnięciem Fundacji Bank Mleka Kobiecego. Obecnie banki mleka działają w Toruniu i Warszawie, a kolejne powstają w Opolu, Wrocławiu i Krakowie. Mleko, które trafia do banku pochodzi od honorowych dawczyń, jest dokładnie badane i pasteryzowane. Trafia wyłącznie do dzieci, które przebywają w szpitalu, często do wcześniaków i dzieci chorych. To mleko ratuje zdrowie i życie dzieci, ale nie jest dostępne dla dzieci, które nie są hospitalizowane. Bank mleka to inwestycja w przyszłe zdrowie naszych maluchów. Dzieci urodzone przedwcześnie i chore często są odseparowane od swoich mam, a mamy z kolei nie zawsze otrzymują taką pomoc laktacyjną, jakiej potrzebują i karmienie piersią może polec zanim w ogóle na dobre się rozpocznie albo być bardzo trudne. Jest wiele powodów dla których takie dzieci mogą potrzebować dodatkowego mleka od honorowej dawczyni, a mleko kobiece, nawet to niepochodzące od biologicznej matki, jest dla dziecka o specjalnych potrzebach o wiele lepsze niż mleko w proszku. Każde dziecko przebywające w szpitalu, przy którym działa bank mleka (lub który z bankiem mleka współpracuje), może otrzymać pokarm z banku, jeśli tylko go potrzebuje.

MLEKO Z SIECI

Są dwie sytuacje, w których dziecko może potrzebować dodatkowego pokarmu: pierwsza - ze względu na stan zdrowia (i tu kwalifikuje się, by uzyskać mleko z banku) i druga - gdy mama ma za mało pokarmu. Wtedy potrzebny jest "suplement" - dodatek do diety, który uzupełni ewentualne braki. Często te braki są wyimaginowane, bo lekarzom, położnym, babciom i ciociom wydaje się, że mleko z piersi jest chude, bezwartościowe, wodniste i w ogóle na tym to dziecko nie wyżyje, ale bywa i tak, że dodatkowe mleko rzeczywiście jest potrzebna, a mama z poczuciem winy i porażki, powstrzymując łzy, zerka ze wstydem na półki mleka modyfikowanego. Byłam taką mamą. Karmiłam piersią i było mi z tym bardzo dobrze, a moje dziecko było spokojne, mało płakało, dobrze spało, rozwijało się szybciej niż pisali w książkach. Byłam dumna. Ale 20 g przyrostu masy poniżej normy zrujnowało moją mleczną sielankę na 4 miesiące. Regularnie z przychodni byłam odsyłana do sklepu, a w prezencie dostawałam poradniki, ulotki i karteczki z nazwą marki - wszystko o mleku modyfikowanym. Nacisk na to, że mojego mleka jest mało był tak silny, że mimo mojej wielkiej wiary w to, że się da, zrobiłam jak oczekiwali ode mnie inni. Bez badania przyczyny problemu podałam mieszankę, a jak przyrosty wagi nie uległy zmianie miałam podawać więcej. Coś tam wiedziałam o laktacji i nie wydawało mi się, by podawanie coraz większych ilości mieszanki miało doprowadzić do sukcesu w karmieniu piersią i poszłam swoją drogą. I tak trafiłam na ogłoszenie w internecie.
"Sprzedam mleko mamy, mam spore nadwyżki. Jestem zdrowa, racjonalnie się odżywam, nie palę"
"Mam na sprzedaż mleko z piersi, sama nie karmię"

"Żona jest młodą matką 1-miesięcznego niemowlaka. Prowadzi zdrowy tryb życia, bez nałogów, nie choruje przewlekle i nie przyjmuje żadnych leków"
"Jestem mamą 2-miesięcznego dziecka. Sprzedam zamrożone mleko z piersi. Odciągane sterylnym laktatorem i zamrażane w sterylnych przeznaczonych do tego woreczkach. Jestem zdrowa, wszystkie badania z ciąży do wglądu, nie piję i nigdy nie paliłam, zdrowo się odżywiam"

Powiem szczerze, że rozważałam ten pomysł. Znalazłam też Facebookową grupę, gdzie potrzebujący rodzice dodają posty, a inni rodzice oddają im mleko - ot, w formie przysługi. I jakoś przysługa, przesłanie tego daru, przemawia do mnie bardziej niż mleko na sprzedaż.
Kobiece mleko jest sporo warte. Żadne laboratorium nie jest w stanie go podrobić, a mleko żadnego innego ssaka nie jest wystarczająco do niego podobne. Mleko jest towarem luksusowym, więc swoje musi kosztować. Cena jest różna. U nas jest to zazwyczaj około 100 zł za litr, ale już np. w USA, gdzie czarny rynek "rozkwita", litr mleka kosztuje nawet 67 dolarów, czyli ok. 250 zł. 
W USA sieć banków mleka działa bardzo dobrze, dzieci często karmione są mlekiem dawczyń przez cały pierwszy rok życia, a jednak sprzedaż mleka kobiecego w internecie staje się coraz bardziej popularna. Badacze ze szpitala dziecięcego Nationwide Children's Hospital w Columbus poddali testom 102 próbki mleka zakupionego w internecie od różnych dawczyń. Wyniki są szokujące.
75% próbek zawierało niebezpieczne dla dziecka bakterie, w tym bakterie E.coli, staphylococcus i streptococcus. 4 próbki pochodziły od kobiet palących (przy czym 2 z nich w ogłoszeniach podawały, że nie palą), a 10% próbek zawierało duże ilości... mleka krowiego. I to nie tylko domieszek mleka ze specjalnych mieszanek dla niemowląt, ale też zwykłego mleka krowiego. A to już może być niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci przedwcześnie urodzonych i z alergią na białka mleka krowiego.
Szacuje się, że w samym USA w nielegalnym handlu mlekiem kobiecym uczestnyczy około 55 000 osób. Klientami są nie tylko młodzi rodzice, ale też osoby chorujące na nowotwory i... sportowcy. 
Mleko kobiece używane jest nie tylko jako pożywienie dla niemowląt, ale też jako eksperymentalna terapia mająca wyleczyć raka, a dla fanów sportu jest podobno świetnym drinkiem energetycznym. 

Źródła:bankmleka.plnbcnews.commetro.co.ukportale ogłoszeniowe

1 komentarz

  1. Moja mama jak mnie karmiła, to w szpitalu ściągała też mleko dla innych dzieci. Byłam wcześniakiem i to było właśnie dla innych wcześniaków. Mam wrażenie że ta praktyka jest bardzi rzadka, a przecież wcześniakom mleko kobiece ratuje życie.

    OdpowiedzUsuń