Pełną Piersią

Pełną Piersią

Skarga na lekarza

środa, 16 września 2015



Mama karmiąca piersią, tak jak każdy inny pacjent, ma prawo do wniesienia skargi na pracownika służby zdrowia. Jeśli lekarz odmawia Ci leczenia lub zapisania leków, bo karmisz piersią, czy też pozwala sobie na nieprofesjonalne docinki - reaguj. Najprościej będzie zwrócić lekarzowi uwagę, że nie podoba Ci się jego zachowanie (np. kąśliwe komentarze) albo, jeśli szerzy mity, podzielić się ciekawymi źródłami, z których można czerpać informacje o laktacji. Jeżeli lekarz mimo to nie zmieni swojej postawy (albo nie chcesz wdawać się w dyskusje) - możesz złożyć na niego skargę. Warto reagować w ten sposób, bo sytuacja sama z siebie przecież się nie zmieni.

Gdzie składa się taką skargę?
- do dyrekcji lub zarządu danej placówki - w pierwszej kolejności!
- do rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy
- do rzecznika odpowiedzialności zawodowej pielęgniarek i położnych
- do biura Rzecznika Praw Pacjenta
- do Departamentu Matki i Dziecka Ministerstwa Zdrowia
- do regionalnego oddziału NFZ (jeśli dotyczy odmowy świadczeń)

Jak złożyć skargę?
Krok 1: Wypełnij formularz
(pobierz wzór skargi w pdf)
Uzupełnij dane swoje i adresata (osoby, do której zgłaszasz skargę), oraz lekarza i placówki. Dokładnie opisz zdarzenie - co i kiedy się wydarzyło, dlaczego uważasz, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Krok 2: Złóż pismo
- osobiście w biurze dyrekcji/ zarządu przychodni czy szpitala
- listem na adres dyrekcji placówki
- pocztą elektroniczną.
Krok 3: Czekaj na odpowiedź
Osoba, do której składasz skargę (np. Dyrektor) musi ustosunkować się do treści Twojej skargi.

Nie bój się reakcji lekarza - nie ma prawa się na Tobie "mścić", zresztą lekarza, który naraża Twoje zdrowie lub Cię obraża powinnaś natychmiast zmienić na innego. Jeżeli potrzebujesz pomocy - zgłoś się do nas. Porozmawiamy o Twoim problemie i pomożemy w złożeniu skargi. Możesz też skorzystać z opcji "skargi anonimowej", pamiętaj jednak, że dyrekcja bądź zarząd ma prawo takiej skargi nie rozpatrywać, dlatego anonimowo zgłaszaj jedynie sprawy, które nie stanowią zagrożenia dla Twojego zdrowia lub życia (np. lekarz odnosi się do Ciebie z pogardą bo karmisz, opowiada Ci mity o karmieniu piersią).
Skargi anonimowe przesyłajcie do nas MAILEM. Wiadomość powinna zawierać następujące informacje:
- co? - opis wydarzenia, ze szczegółami! i co według Ciebie jest z tą sytuacją nie tak
- kto? - dane lekarza/ położnej/ pielęgniarki
- gdzie? - adres placówki
- kiedy? - przybliżona data zdarzenia
UWAGA! Zgłaszać można wyłącznie zdarzenia, które miały miejsce w ciągu ostatnich 3 miesięcy i na terenie województwa Pomorskiego.

Napisz do nas, a razem znajdziemy najlepsze wyjście z Twojej sytuacji!

Piersi, mleko i seks

niedziela, 13 września 2015



W laktacyjnych kręgach dosyć często przewija się temat niezrozumienia ze strony męża, który może nawet uważać karmienie piersią za nieprzyzwoite albo che odzyskać "swoje" piersi. Zdarza się, że piersi w okresie laktacji mężczyzn zniechęcają, np. z uwagi na wyciekający pokarm. Serio, nawet w "Rozmowach w toku" pewien pan prezentował kiedyś swoje poglądy, że żona ma nie karmić, bo on chce się piersiami bawić, a ten wypływający pokarm go obrzydza. Ale może być też na odwrót! Okazuje się, że mleczne piersi mogą być przedmiotem pożądania.
To, że piersi same w sobie są obiektem seksualnym wiemy nie od dziś. Ale już to, że w związkach hetero i homoseksualnych występują fetysze dotyczące pokarmu, który te piersi produkują - to coś nowego. O co chodzi?
Okazuje się, że istnieje schorzenie zwane "laktafilią" czyli inaczej fetysz mleka albo "erotyczna laktacja". Najczęściej występuje u mężczyzn, ale zdarza się także u kobiet. I, co dla mnie było szokiem, ten fetysz to wcale nie taki underground! Są nawet pisma i filmy wyspecjalizowane w tej "gałęzi", a fora internetowe zalewają laktofilskie treści.
Ciężko jest ocenić jaki procent fetyszystów lubuje się w mleku, bo laktafilię wrzuca się do jednego worka z innymi "wydzielinami ciała" - koprofilią (kał), urofilią (mocz), mukofilią (kichanie) i menofilią (krew menstrualna). Ta grupa fetyszystów to jedna z większości - fanatycy takich doznań to aż 9%. Pomijam pozostałe bo mi słabo, ale co oni robią z tym mlekiem?
Spontaniczny wypływ pokarmu
Piersi to popularna strefa erogenna. Mężczyźni uwielbiają patrzeć na piersi, łapać je, pieścić, całować i ssać. Stymulacja piersi (jakakolwiek) pobudza wydzielanie oksytocyny, która normalnie odpowiada za uczucie przywiązania, a w okresie laktacji także za wypływ pokarmu. Podczas zbliżenia może się więc zdarzyć, że karmiąca mama uroni kilka kropelek pokarmu i to normalne. Nie ma się czego bać, ani czego wstydzić. Piersi nie są obojętne na doznania seksualne. Badania pokazują, że 82% kobiet odczuwa podniecenie, kiedy partner dotyka ich piersi. Zbadano także jak ma się to do karmienia piersią. Okazuje się, że 33 do 50% kobiet uważa karmienie piersią za czynność związaną z erotyką, a 25% z nich odczuwa poczucie winy z powodu doznań podobnych do erotycznych w czasie karmienia. Wiele kobiet odczuwa przyjemne (niekoniecznie w sensie erotycznym) doznania w trakcie karmienia piersią, a podobno zdarzają się nawet niekontrolowane orgazmy. To nie wina psychiki kobiety, a kwestia hormonalna - prolaktyna (odpowiadająca za produkcję pokarmu) wprowadza w stan relaksu, daje uczucie przyjmności, za to oksytocyna, dzięki której pokarm wypływa, to ten sam hormon, który powoduje delikatne skurcze podczas orgazmu.
Wyspecjalizowana branża
Sytuacje opisane powyżej są przypadkowe, niekontrolowane, ale są też przypadki w których wypływ, czy nawet wytrysk pokarmu jest pożądany. Mleczni fetyszyści wymyślają rozmaite gry erotyczne z udziałem mleka - mogą być banalne, np. ssanie mleka z piersi, lub bardziej wymyślne jak np. "wspólny wytrysk". Są także gazety, filmy porno, stripteaserki i prostytutki tryskające na klientów pokarmem. Nie zawsze są to młode matki, często kobiety wywołują laktację mechanicznie bądź farmakologicznie. Nisze przynoszą większe zyski... Ale tacy fetyszyści żyją też w związkach, często mówi się na to "adult nursing relationship" (ANR) czyli związek dorosłych ludzi, którego elementem jest karmienie piersią. Dotyczy to regularnego karmienia (w sytuacjach erotycznych), a nie przypadkowych sytuacji. Czasami w wyniku częstej stymulacji piersi kobiety bezdzietnej zaczynają wydzielać pokarm. W takim związku karmienie może być spontaniczne lub być elementem "gry" - na przykład nagrodą lub karą, może to być też "dojenie" (ang. milking) czyli kiedy partner ręcznie odciąga pokarm z piersi partnerki, albo odciąganie pokarmu w towarzystwie partnera. W związkach homoseksualnych kobiety często nawzajem stymulują swoje piersi dłońmi lub ustami - podobno jest to sposób na okazywanie bliskości i czułości, a także na umocnienie więzi.
Laktacja wywoływana z pobudek seksualnych to niebezpieczne zjawisko. Jasne, mleko kobiece nie jest dla nikogo niezdrowe, ale kiedy piersi w okresie laktacji stają się symbolem seksu, karmienie piersią zaczyna oddzielać się od macierzyństwa. A wtedy mleko jest już tylko wydzieliną, a laktacja zwykłym procesem. Piersi w okresie laktacji mogą uczestniczyć w życiu erotycznym partnerów, ale na pewno wymagają wyjątkowej troski i delikatności, a partner zachowujący się jak dziecko przy piersi może wywołać w kobiecie niepokój i uczucie, że karmienie piersią to coś sprośnego.
------
Powyższy post ma wyłącznie charakter informacyjny. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na wielu stronach internetowych, a także w filmie "Breastmilk".

Muzykoterapia - i mleko płynie!

wtorek, 7 lipca 2015

Statystycznie coraz więcej dzieci przychodzi na świat przedwcześnie. Kiedy dziecko rodzi się przed czasem, inicjacja karmienia piersią jest utrudniona. Warunki szpitalne często nie dopuszczają do odpowiednio długiego kontaktu skóra do skóry, kangurowanie nie wszędzie jest popularne, a niektóre szpitale niestety nadal nie biorą pod uwagę karmienia wcześniaka mlekiem matki. Mleko kobiece dla wcześniaka jest nie tylko pokarmem, ale też lekiem, który zwiększa jego szanse na przeżycie, chorym dzieciom pomaga w powrocie do zdrowia, wspiera prawidłowy rozwój i skraca czas hospitalizacji. To dla tych najmniejszych maluchów pokarm kobiecy jest najważniejszy. Dla każdego dziecka najlepsze jest mleko jego matki, jednak mamy wcześniaków często nie mają możliwości karmić piersią, a odciąganym pokarmem, którego pozyskanie nie jest wcale takie łatwe...
Opóźniona inicjacja karmienia, niedojrzałość gruczołu piersiowego i stres hamujący wypływ pokarmu - to wszystko wpływa na pogłębiający się problem niedoboru pokarmu. Hospitalizacja dziecka, jego separacja od matki i uzyskiwanie zbyt małych (w odczuciu matki) ilości pokarmu sprawiają, że poziom stresu wzrasta. Specjaliści w zakresie fizjologii i pediatrii w indyjskich szpitalach z oddziałam intensywnej terapii neonatologicznej (NICU) postanowili sprawdzić, czy muzykoterapia może zmniejszyć poziom stresu u 29 matek hospitalizowanych wcześniaków (poród przed 34. tygodniem ciąży) i czy będzie miało to bezpośredni wpływ na ilość odciągniętego pokarmu. Przez 4 dni kobiety odciągały pokarm w swoim normalnym trybie - 8 razy na dobę, z czego 4 (losowo wybranym) sesjom towarzyszyła muzykoterapia, a pozostałym 4 - nie. Pierwszego i ostatniego dnia badania kobiety poproszono o wypełnienie kwestionariusza PSS-14 dotyczącego poziomu odczuwanego stresu, a dnia 4 pobrano od matek próbki śliny przed sesją z nuzykoterapią i po niej, by ocenić poziom kortyzolu (hormonu stresu). Do badania wybrano indyjską muzykę klasyczną raga malkauns oraz yaman na flecie. Wyniki są zaskakujące!
Średnia ilość pokarmu uzyskanego w czasie badania:
Bez udziału muzykoterapii:
Dzień 1 -> 6,56 ml
Dzień 2 -> 6,26 ml
Dzień 3 -> 6,55 ml
Dzień 4 -> 7,34 ml
Z udziałem muzykoterapii:
Dzień 1 -> 7,04 ml
Dzień 2 -> 6,71 ml
Dzień 3 -> 6,85 ml
Dzień 4 -> 7,86 ml
Poziom kortyzolu w ślinie znacznie zmniejszył się po sesji z muzykoterapią.
Wyniki subiektywnej oceny poziomu odczuwanego stresu zbadanej za pomocą ankiety, gdzie kobiety oceniały swoje odczucia na skali 1-5 przyniosły następujące wyniki: w dniu 1 -> 42,44(+/-) 3,27; w dniu 4 -> 33,48(+/-) 3,47. To ogromny spadek! Dzięki muzykoterapii przez zaledwie 4 dni kobiety czuły się o wiele mniej zestresowane niż przed zastosowaniem terapii.
Jak pokazuje to badanie, muzykoterapia to świetna metoda, która wpływa pozytywnie na nastrój matek wcześniaków i pomaga im w zwiększeniu ilości odciąganego pokarmu. Ta subtelna i przyjemna metoda terapii jest także niedroga i nieskomplikowana, dzięki czemu może być stosowana na każdym oddziale, który wyposażony jest w pomieszczenie do odciągania pokarmu, ale też w warunkach domowych.
Źródło: "Impact of music therapy on breast milk secretion in mothers of premature newborns"; Jayamala AK, Preethi Bangalore Lakshmanagowda, Pradeep G C M, Jaisri Goturu

Inne dla chłopca, inne dla dziewczynki?


Już wiemy, że mleko każdej kobiety to taki produkt szyty na miarę - idealny właśnie dla jej dziecka, dostosowany do jego indywidualnych potrzeb. Mleko matek, które są na tym samym etapie karmienia jest podobne, ale nigdy nie jest takie samo. A teraz okazuje się jeszcze, że inne będzie mleko dla chłopca, a inne dla dziewczynki! Natura tak to zaplanowała, że każde dziecko zawsze otrzymuje te składniki, które zapewnią mu optymalny rozwój.
Zespół biologów z Harvardu pod kierownictwem profesor Katie Hinde badał skład mleka małp i ludzi. Odkryto, że zawartość tłuszczów, białek, witamin, cukrów i soli mineralnych w mleku jest bardzo różna w zależności od tego, czy matka karmi syna, czy córkę. Skład mleka matki ma wpływ nie tylko na rozwój fizyczny dziecka, ale także na jego zachowanie i temperament. Badacze podejrzewają, że skład mleka tak drastycznie się różni ze względu na zróżnicowane potrzeby obu płci.
Te badania sprawiły, że jakość "uniwersalnej" - zawsze takiej samej w składzie mieszanki jest jeszcze bardziej kwestionowana. Mleko modyfikowane powinno występować w wersjach dla chłopców i dziewczynek, by chociaż minimalnie zbliżyć się do zaspokojenia potrzeb maluchów.
Badania na małpach rezus wykazały, że mleko dla potomków płci męskiej zawiera 35% więcej tłuszczu, a nawet więcej dla pierworodnego syna, za to mleko dla córek jest bogatsze w wapń, co tłumaczone jest faktem, że u dziewczynek szybszy jest rozwój układu kostnego.
Chłopcy i dziewczynki rozwijają się w różnym tempie i potrzebują różnych składników odżywczych, inaczej nie będą mieli odpowiednich warunków do rozwoju. W innym badaniu pofesor Hinde przyjrzała się także stresowi - jak poziom kortyzolu czyli hormonu stresu w mleku wpływa na dzieci. Wcześniejsze wyniki sugerowały, że dziewczynki są bardziej podatne na stres i trudniej jest je uspokoić. Profesor Hinde sprawdziła poziom stresu u małych małpek obu płci w wieku miesiąca i poźniej w wieku 3-4 miesięcy. Okazuje się, że dziewczynki silnie reagują na kortyzol we wcześniejszym etapie życia, a chłopcy gorzej znosili poziom stresu w późniejszym okresie.
Chłopcy i dziewczynki różnią się znacznie od samego początku, co tłumaczy znaczne różnice w składzie mleka. To bardzo ważne, by maluchom dostarczać wszystkich tych składników odżywczych, których potrzebują. A nasze ciała są tak mądre, że robią to same!

Gdzie w karmieniu piersią miejsce na wolność?

czwartek, 2 lipca 2015

To post, którego sama z siebie bym nie wymyśliła, ale natknęłam się w internecie na artykuł o tym, że matki potrzebują swojej wolności w karmieniu piersią - i to jest przestrzeń na butelkę (oczywiście w artykule była podana marka). Artykuł wartość merytoryczną miał taką sobie - opisano w nim dokarmianie miszanką z butli w 24 h po porodzie bo dziecko straciło na wadze a także podawanie butelki w okresie nawału pokarmu. Za to wylewa się w niego oskarżenie wobec karmienia piersią: że nie jest takie, jak byśmy chciały, że ogranicza, uwiązuje i pozbawia w pewnym sensie wolności.
Powiem szczerze, że to dla mnie czarna magia, jak karmienie może zrobić z kobiety więźnia nie tylko czterech ścian, ale jeszcze w dodatku własnego ciała.
Jestem wielką zwolenniczką maminej wolności, ale nie uważam, że musi to ograniczać karmienie piersią. Zacznijmy od tego, że narodziny dziecka to nie jest koniec życia. Pojawia się nowy człowiek, a Ty karmisz go piersią, spędzasz z nin cały swój czas. Po jakimś czasie radzisz sobie lepiej - przewijanie trwa już krócej, a laktacja się stabilizuje. Życie ma nowy, bardziej stały niż w pierwszych dniach rytm, często nawet dziecko zasypia zawsze o tej samej porze i upomiba się o pierś w podobnych godzinach. I wtedy wolność ma większe prawo bytu. Musimy zrozumieć, że wolno nam poruszać się w przestrzeni publicznej razem z dziećmi. Jasne, że czasem trzeba wyjść też bez malucha, ale jeśli się nie chce, to z nie ma konieczności, by sięgać po butelkę i odciągać mleko. Wszystko da się przeskoczyć. I tak, ja czasem też padam na nos i się wściekam i chcę zwyczajnie odpocząć od codzienności, ale jakoś karmienie mi w tym nie przeszkadza.
Może w tym wszystkim chodzi o to, że mamy wobec siebie zbyt wygórowane oczekiwania. Myślimy, że narodziny malucha niczego nie zmienią i dalej będziemy miały czas dla pracy, domy, hobby i oczywiście dziecka. A bywa różnie... Musimy zaakceptować nowe siebie i nowe życie i wtedy uda się też odnaleźć równowagę. A przede wszystkim pamiętajmy o tym, że bycie mamą karmiącą to żaden wyrok - bo możemy być mamami także poza domem i czuć się swobodnie karmiąc w plenerze, spacerując między karmieniami lub będąc na randce z mężem, gdy dziecko po wieczornym karmieniu już śpi. To nie karmienie piersią nas ogranicza i zamyka w domu, nie! Robimy to my same, bo czujemy jak uciskają nas społeczne zakazy i powinności.

Zasada "5W"

środa, 1 lipca 2015


Lubię zasady i reguły. Łatwiej się z nimi żyje, prościej jest wiele rzeczy zrozumieć. Często w rzeczach pozornie banalnych dopatruję się reguł - tak mam i lubię sobie to poukładać. I w karmieniu piersią dopatrzyłam się kilku zasad - prostych i oczywistych, ale tak to w życiu jest, że właśnie o sprawach prostych i oczywistych zapominamy rozmawiać.
Jak długo ja walczyłam o karmienie - o tym pisałam już milion razy. I zauważyłam, że każda konsultacja, każdy artukuł i każda wspierająca rozmowa nasuwały mi te same wnioski: do sukcesu potrzebuję jedynie tych "3W" - w odpowiedniej kolejności.
1) WIEDZA
Jak zwykle - wiedza to podstawa. Ważne, żeby wiedzieć, jak karmienie piersią działa, bo to może uchronić nas przed wątpliwościami.
2) WIARA
Najważniejsza rzecz pod słońcem, jeśli chce się karmić piersią. To wiara w siebie i we własne możliwości, w to, że Twoje ciało ma rację, że postępujesz, jak trzeba. Wiara w to, że Ci się uda i że każdy problem minie.
3) WPRAWA
Praktyka czyni mistrza, a karmienie piersią to umiejętność, której musisz się nauczyć. Wprawienie się w czymś zupełnie nowym zajmie trochę czasu.
4) WSPARCIE
Karmienie piersią to sport zespołowy - nie osiągniesz tu sukcesu w pojedynkę. Kiedy wspiera Cię mąż/ partner, mama, czy przyjaciółka, od razu łatwiej jest Ci uwierzyć, że wszystko będzie ok.
5) WYTRWAŁOŚĆ
Nie wszystko udaje się od razu, czasem musisz dać sobie trochę czasu. Jeżeli przetrwasz najtrudniejsze chwile zwątpienia, później będzie już tylko lepiej.
Żadne z tych 5W nic nie kosztuje ;) Wystarczy więc trochę czasu, wiary i kogoś bliskiego, a wszystko pięknie się uda. I to dotyczy nie tylko karmienia!

Mleczna maseczka

wtorek, 23 czerwca 2015


Zadziwiające jest to, że karmienie piersią to dalej underground, ale za to wyższy sfery lubią wypić mleko zamiast energetyka albo... zrobić sobie z niego maseczkę.
Brzmi jak sen szaleńca? Cóż, to prawda.
Salon kosmetyczny Mud Facial Bar w Chicago wprowadził do oferty nową maseczkę o wdzięcznej nazwie "Breathe" (oddech), której bazą jest mleko. Za dopłatą 10$ możecie sobie sprawić oryginalną maseczkę z mleka kobiecego.
News o maseczce obiegł internet i fashionistki rzuciły się na mleko matki jak na darmowe Laboutiny z nowej kolekcji. W sensi rzuciły się masowo, jakby od recenzji maseczki zależało ich życie. I tak na modowo-lifestyleowych stronach pojawiły się dziesiątki opinii na temat maseczki.
Recenzja redaktori Marie Claire zaczyna się tak:
"Zrobiłam sobie maseczkę z kobiecego mleka.
Czytając to, pewnie wyobrażacie sobie mnie leżącą na stole, oblewaną mlekiem prosto z piersi kobiety, która jednocześnie na biodrze kołysze dziecko. Mogę wam powiedzieć, że to tylko częściowo jest prawdą.
Kiedy usłyszałam o maseczce z mleka kobiecego Mud Facial Bar z Chicago, poczułam jednocześnie obrzydzenie i zaciekawienie. Przede wszystkim nasuwało mi się pytanie: po co kłaść *to* na twarz?"
Specjalnie zaznaczyłam *to* jak w oryginale, żebyście sobie spojrzeli. Dla pani redaktor najwyraźniej mleko to dziwactwo. A tak w ogóle to myślę, że ten naród ma dziwne wyobrażenie tego, jak pozyskuje się mleko, skoro ktokolwiek może wpaść na pomysł, że maseczka z mleka = spryskiwanie twarzy świeżym mlekiem prosto z piersi jakiejś obcej kobiety. Bo kiedy robimy sobie np. maskę z mleka koziego, to kładziemy się pod kozą i doimy ją prosto swoją twarz i wtedy jest SPA jakich mało, co nie?
Więc to nie tak. Właścicielka odkupuje mleko od miejscowych honorowych dawczyń, które od dawna związane są z bankiem mleka. Ich pokarm poddawany jest wielu badaniom i jest w pełni bezpieczny. Po prostu zamiast do banku, część mleka ląduje w salonie kosmetycznym.
Przed nałożeniem maseczki, skóra jest dokładnie oczyszczana. Potem mleko miesza się z białą glinką i nakłada się na twarz. Podobno taka kombinacja jest dobra dla każdego rodzaju skóry, wygładza ją, nawilża i odmładza. Co więcej, udowodniono już, że kwas lauronowy zawarty w mleku kobiecym może łagodzoć zmiany skórne takie jak trądzik młodzieńczy.
Mleko matki ma także właściwości przeciwbakteryjne i łagodzące i działa świetnie na zadrapania, drobne rany, wysypki i inne podrażnienia. Wystarczy najpierw oczyścić skórę zwykłą wodą, a potem na podrażnione miejsce nałożyć mleko i zostawić do wyschnięcia.
Mleko może być także używane jako tonik - do oczyszczania i nawilżania. Pokarm kobiecy działa jak naturalny emolient, więc sprawia, że skóra jest gładka i nawilżona. Jeśli stosujemy mleko jako tonik, nakładamy niewielką jego ilość wacikiem na suchą i oczyszczoną skórę. Nie zmywamy, a delikatnie osuszamy skórę ręcznikiem.
A co z maseczką?
Możecie same zafundować sobie taką w domu za kilka złotych. Zadziała jeśli użyjecie samego mleka (nałożone na 10 minut i zmyte) lub wymieszane z glinką. Jeśli jednak kupujecie glinkę, lepiej skonsultujcie się z kosmetyczką lub sprzedawczynią w drogerii, bo nie każda nada się do stosowania z mlekiem.
Będziecie eksperymentować? Ja spróbuję!
Zdjęcia: marieclaire.com, instagram @mudfacialbar

Karmiące boginie

piątek, 19 czerwca 2015

Karmienie piersią w przestrzeni publicznej to nadal temat kontrowersyjny, często pojawiają się komentarze, że to jest po prostu nieestetyczne. Macierzyństwo, a w szczególności bycie matką karmicielką, kojarzy nam się z zaniedbaniem i odosobnieniem, bo przecież matka powinna "siedzieć w domu" z dziećmi. Ale kobiety obalają mity i walczą ze stereotypami!
Fotografka Ivette Ivens postanowiła pokazać karmienie piersią z zupełnie innego punktu widzenia. Wykonała całą serię pięknych, magicznych, plenerowych zdjęć przedstawiających karmiące mamy. I te zdjęcia na 100% obalają mit, że karmienie piersią może być nieestetyczne.
Kobiety na zdjęciach to zwykłe mamy, tak samo zagubione w codzienności jak my, a jednak są piękne niczym prawdziwe boginie. Piękno to nie rozmiar, kształt, czy kolor, to wszystko nie ma znaczenia, bo piękno jest w każdej z nas. Karmienie piersią też nie zawsze jest idealne, bywa i tak, że boli, sprawia problemy, zawodzi, każda historia jest inna, ale to właśnie jest kwintesencja nowej, matczynej kobiecości - to połączenie z naturą i tym, co nam podarowała.
"Moje własne doświadczenia zainspirowały mnie do tego, by szerzyć wieści, zachęcać inne matki, a także kobiety, które nie mają dzieci, by karmienie piersią było postrzegane tak, jak powinno. Przekaz jest prosty: zawsze i wszędzie." - mówi fotografka w wywiadzie dla Mashable. "Moje zdjęcia mogą wydawać się mało realistyczne, ale nie chodziło mi o pokazanie tej "surowej" strony. Moim celem było ukazanie tego, jak matki czują się, gdy karmią swoje dzieci".
Według Ivette karmienie piersią daje kobiecie uczucie piękna, czystości, boskości. 132-stronicowy album z fotografiami Ivette jest dostępny przedpremierowo na jej stronie. Koszt to 50$ + dodatkowe 15$ za wysyłkę do Polski. Może warto? Premiera "Breastfeeding Goddesses" już w listopadzie, a ja nie mogę się doczekać. Jak wygram w totolotka, to będzie pierwsza rzecz na mojej liście zakupów ;)
Źródło: 
ivetteivens.com
mashable.com
facebook.com/IvetteIvensPhotography
Galeria:

Dlaczego kocham karmienie piersią

czwartek, 18 czerwca 2015


Kiedy byłam w ciąży, temat karmienia jakoś w ogóle nie zaprzątał mojej głowy. Dopiero na urodzinowej imprezie męża, gdy jego chrzestna powiedziała "Ale wiesz, karmienie piersią to koniecznie, i to najkrócej 6 miesięcy!", zdałan sobie sprawę z tego, że rzeczywiście karmienie to też jakaś decyzja.
U mnie ta decyzja podjęła się sama, chociaż zakładałam, że będę karmić głównie odciąganym pokarmem, bo chciałam wrócić do pracy, a i to tak te 6 miesięcy, bo to i tak bardzo długo, a zresztą wszyscy mówią, że tyle się karmi.
Jakoś godzinę po porodzie nakarmiłam synka po raz pierwszy i tak już zostało. Zaskoczyło, po prostu, i już wiedziałam, że tak chcę karmić.
Karmienie piersią urzekło mnie swoim ciepłem, prostotą (ale nie łatwością!), wygodą. I chociaż mogę tłumaczyć, że karmię ze względu na takie i takie korzyści zdrowotne, to teraz już karmię dlatego, że... tak jest fajnie i wygodnie ;)
Moje top 5 powodów, by karmić to:
1. Mogę karmić i spać!
W nocy nawet nie odczuwam, czy wstawałam na karmienie. W ciągu minuty zasypiam, a maluch karmi się, ile trzeba.
2. Mogę się bezkarnie przytulać!
Korzystam póki mogę, a te chwile, które maluch spędza przy piersi to świetny pretekst do przytulania.
3. Mam świetny patent na usypianie!
Kiedyś próbowałam tych wszystkich sztuczek do usypiania malucha i nic nie działało. W końcu poddałam się karmieniu do snu. I to urarowało mi niejeden wieczór.
4. Mogę leniuchować!
Kiedy maluch potrzebuje karmienia, po prostu siadam i karmię, w tym czasie mogę się zrelaksować. No i nie muszę biegać po butelki, wodę, puszki i tak dalej
5. Oszczędzam!
Podejrzewam, że mój domowy budżet mocno by ucierpiał, gdybym nie karmiła piersią. Zresztą raz już zdarzyło mi się kupić mieszankę za ostatnie pieniądze, kiedy dokarmianie było "koniecznością". I bardzo żałuję, że to zrobiłam, bo to mleko było okropne. A teraz cieszę się, że kasa na butelki, smoczki, mieszanki i inne takie zostaje w moim portfelu.
Nie muszę zasłaniać się korzyściami zdrowotnymi, żeby cieszyć się z karmienia piersią. Tak, to dla mnie bardzo ważne, że dzięki temu moje dziecko i ja możemy być zdrowsi, ale liczą się dla mnie też te zwykłe, codzienne powody.

Co my mamy w tym mleku mamy?

sobota, 13 czerwca 2015


Kiedy widzę gdzieś w internecie komentarz typu "mleko matki to już przeżytek, teraz o wiele lepsze są mleka modyfikowane", mam ochotę wydłubać sobie oczy. Wiecie, są takie memy z okrzykami "I don't want to live on this planet anymore" - to właśnie to uczucie. Kiedy więc pani Edyta Malinowska - Pańczyk zgodziła się na naszej konferencji poprowadzić wykład przedstawiający porównanie składu mleka matki i mleka modyfikowanego, ogarnęła mnie wielka radość. Bo czułam, że ten wykład może niektórym otworzyć oczy. I ja sama wiele się nauczyłam, więc postaram się chociaż częścią tej wiedzy z wami podzielić.
Może nie każdy o tym wie, ale mleko modyfikowane (potocznie zwane mieszanką) to sztuczny, sproszkowany pokarm na bazie mleka krowiego, mimo tego, że jest efektem prac laboratoryjnych, nie oznacza to, że jest sterylne - pochodzi jednak z jakiejś linii produkcyjnej w jakiejś fabryce. Co więcej, mleko krowie różni się znacznie od kobiecego, dlatego musi być poddane całemu szeregowi modyfikacji, by wartość energetyczna i skład pokarmu chociaż odrobinę przypominały mleko kobiece. Pokarm kobiecy zaspokaja wszystkie potrzeby odżywcze dziecka w okresie wyłącznego karmienia piersią, a jego skład jest bardzo złożony, okropnie długi i ciągle się zmienia. Pokarm kobiecy jest żywą substancją i dostosowuje się do potrzeb dziecka, różni się w składzie w zależności od czasu jaki minął od porodu, pory dnia i nawet momentu karmienia. Wyróżnia się 3 rodzaje mleka: siarę (pierwszy pokarm pojawiający się w piersiach zazwyczaj w 3 trymestrze ciąży i w pierwszych dobach po porodzie), mleko przejściowe i mleko dojrzałe, które z kolei dzieli się na bardziej wodniste mleko I fazy (zaspokajające pragnienie) i bardziej tłuste mleko II fazy (zaspokajające głód).
Mleko ma też różny skład dla dziecka urodzonego przedwcześnie i dla dziecka urodzonego o czasie. Wartość energetyczna 100 ml pokarmu waha się od ok. 56 kcal do ok. 75 kcal. Większość składników w mleku kobiecym to stałe elementy, na które nie ma wpływu spożywany przez kobietę pokarm, mamom zaleca się jednak zdrową, zróżnicowaną dietę, który uchroni jej organizm przed niedoborem składników odżywczych i mineralnych. Składniki, których ilość nie jest zależna od diety kobiety to m.in. laktoza, białko, wapń, magnez, żelazo, potas, witaminy A, C, D. Składniki dietozależne to np.: tłuszcze, jod, witaminy B6 i B12. Fosfolipidy są głównym budulcem mózgu, dlatego NNKT (niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe) czy jak to piszą producenci LCPUFA (długołańcuchowe wielonienasycone kwasy tłuszczowe) czyli omega 3 i 6 są tak ważne w diecie malucha. Znacie skróty DHA, EPA, ALA (kwasy z grupy omega 3) albo LA, ARA (kwasy z grupu omega 6). Trąbią o nich w reklamach tabletek dla ciężarnych i mleka modyfikowanego. Kwasy omega mają zbawienny wpływ na rozwój mózgu i wzroku, dlatego sztuczne mieszanki faszeruje się laboratoryjnymi kwasami, najczęściej DHA. Organizm niemowlęcia nie ma metabolitów, które są potrzebne do rozkładu tych kwasów, ale za to dostarcza ich mleko mamy. I tu pojawia się pytanie - nawet jeśli te składniki występują w mleku modyfikowanym, to jaka jest ich przyswajalność? Problem mleka modyfikowanego polega nie tylko na tym, że brak w nim składników żywych (komórki macierzyste, enzymy, przeciwciała), ale też składniki martwe, czyli wszystkie dodatki w postaci kwasów tłuszczowych, bakterii Lactobacillus czy Bifidobacterium, immunoskładników (a w mleku modyfikowanym są to zwyczajne syntetyczne witaminy i minerały) są po prostu gorszej jakości. Zresztą to problem nie tylko mleka modyfikowanego, ale też wszystkich suplementów diety, którymi z pasją się faszerujemy, ale za żadne skarby świata nie tykamy owoców. A witaminy z suplementów to tylko uzyskane sztucznie substancje, które właściwościami odpowiadają naturalnym witaminom.
Jest jeszcze jedna kwestia: bakterie. Do niedawna uważano, że mleko mamy jest jałowe, ale teraz wiemy już, że jest bogate w bakterie i jest źródłem komensalnej i probiotycznej flory u niemowlęcia. W mleku kobiecym można znaleźć następujące bakterie: Lactobacillus, Lactoccocus, Leuconostoc, Bifidobacterium (znane nam jako "dobre" bakterie) oraz Streptococcus, Enterococcus i Staphylococcus (patogeny). Co ciekawe, te "złe" bakterie, mimo że są w mleku, nie stanowią zagrożenia dla malucha, bo są naturalnymi składnikami.
Co jeszcze? Mleko mamy ma grubo ponad 400 znanych nam składników, podczas gdy skład mleka modyfikowanego sięga ok. 50 pozycji. Różna jest też jakość i ilość poszczególnych składników.
Dla przykładu:
Laktoferyna (białko o właściwościach przeciwbakteryjnych) w mleku mamy występuje w ilości 2 g/l a w mieszance 0,1 g/l; oligosacharydów w mleku mamy jest 7 g/l, a w mieszance 0,1 g/l, kwasów tłuszczowych w mleku mamy jest 5,1 g/l a w mieszance 1,1 g/l, z kolei mleko mamy nie zawiera beta-laktoglobuliny (przyczyny alergii), której w mieszance jest 3,1 g/l, w mleku mamy znajdziemy 2,8 g/l soli mineralnych, a w mieszance jest ich aż 11,9 g/l (nadmiar soli mineralnych obciąża nerki) w mleku mamy stężenie białek kazeinowych to 4,5 g/l, a w mieszance 26,4 g/l. Przez taką ilość białek, kupka dzieci karmionych sztucznie ma bardziej twarożkową konsystencję, a nadmiar białek może odkładać się w jelitach.
Mleko modyfikowane jest pokarmem wystarczającym dla tych maluchów, które z różnych przyczyn nie mogą być karmione piersią, jednak nadal jest dalekie ideałowi jakim jest mleko kobiece. Poza tym to właśnie mleko mamy jest tak wygodne, że nie wymaga wyparzania, gotowania, podgrzewania i mieszania, a mamina pierś jest najmilszym "podajnikiem" pokarmu. Tylko mleko mamy zapewnia ochronę przed czynnikami chorobotwórczymi - pokrywa jelita warstwą ochronną, a nawet jedna "niewinna" butelka sztucznej mieszanki zaburza tę jelitową mikroflorę i wpływa na odporność. Pokarm kobiecy to prawdziwy cud natury, którego nie odtworzy żadne laboratorium.

Raport o karmieniu piersią 2015

poniedziałek, 1 czerwca 2015


Chociaż nie jestem umysłem ścisłym, to czasem lubię zajrzeć do jakiegoś raportu, poczytać o liczbach, średnich, punktach procentowych i innych statystykach. Poza tym wolę fakty i dowody, bo na głupotach powtarzanych przez tłumy zaszłam tak daleko, że prawie przestałam karmić. I jak pojawia się nowy raport o tym jak jest z innymi matkami, to zaglądam z ciekawości, żeby zobaczyć, czy takich jak ja jest więcej.
Właściwie chciałabym, nawet bardzo, napisać, że wyniki wprawiły mnie w osłupienie, że jestem w głebokim szoku, że tutaj taki ciemnogród. Ale chyba ogarnia mnie lekka liczbowa znieczulica, bo szoku nie odczułam wcale.
Raport o karmieniu piersią w roku 2015 powstał w ramach kampanii "Mleko Mamy Rządzi!" (więcej tutaj ) pod patronatem merytorycznym Centrum Nauki o Laktacji w oparciu o liczne badania ogólnopolskie i regionalne, statystyki GUS oraz o ankietę, która w ostatnich miesiącach dostępna była na portalu mamadu.pl (tak, jak też wypełniałam tę ankietę).
Wyniki są następujące:
- 91% kobiet w ciąży deklaruje chęć karmienia piersią
- większość kobiet (33%) chce karmić 1 rok, pozostałe: 22% - ponad rok, 17% - ponad 2 lata, 16% - pół roku, 7% - wcale, 5% - 3 miesiące
- aż 85% respondentek przygotowuje się do karmienia na własną rękę, np. szukając informacji w internecie
- dane GUS obrazują tylko jakiekolwiek karmienie piersią (nie uwzględnia podziału na wyłączne karmienie piersią i karmienie mieszane) i w roku 2014 wskazują, że: 98% matek inicjuje karmienie, w 6. tygodniu piersią karmi 46%, w okresie od 2. do 6. miesiąca - 42%, w 9. miesiącu 17%, a w 12. miesiącu - 11,9%
- 81,6% ankietowanych mam deklaruje, że w momencie wyjścia ze szpitala po porodzie karmiły wyłącznie piersią, 17,5% mam karmiło piersią i dokarmiało mieszanką, a 1,30% karmiło tylko mieszanką (chyba respondentki przekroczyły 100%?)
- najczęstsze powody przerwania karmienia piersią to: powrót do pracy (17,56%), brak wystarczającej ilości pokarmu (15,7%), zbyt długi czas karmienia (10,78%), świadoma decyzja mamy (10,18%), samoodstawienie dziecka (8,78%)
- według mam na przedłużenie okresu karmienia w największej mierze mogą wpłynąć: pomoc doradcy laktacyjnego lub położnej po wyjściu ze szpitala (18%), dostępność porady laktacyjnej (15%), większa wiedza o zaletach karmienia (13%), pomoc położnej w szpitalu (12%) i refundacja porady laktacyjnej (10%)
- wiedza położnych, pielęgniarek i lekarzy nie jest adekwatna do postawionych przed nimi zadań.
To tylko wybrane punkty raportu, zachęcam do pobrania całości ze strony. Wyniki hmm, są takie, jakich się spodziewałam. Warto przypomnieć, że w naszym kraju konsultant/ doradca laktacyjny nie jest zarejestrowanym zawodem, dostęp do fachowych porad laktacyjnych jest ograniczony, a i nie ma żadnej stuprocentowo pełnej i pewnej bazy specjalistów w zakresie laktacji. Doradcy i konsultanci laktacyjni powinni odnawiać swój certyfikat po okresie 5-7 lat, a tak nie zawsze się dzieje. Ciężko jest stworzć taką bazę, która to uwzględni, a i nikogo nie pominie. W całym kraji certyfikowanych specjalistów jest zaledwie około 400, przy tym na województwo pomorskie przypada ich  4,17%. W samym takim Gdańsku, który od kilku lat ma już swój własny program promocji karmienia piersią, sytuacja jest dosyć dobra: w kilku szpitalach pracują konsultantki IBCLC, dla mieszkanek Gdańska porady są bezpłatne, a sympatyczne panie pomagają także telefonicznie. A w naszej Gdyni?
... Podobno jest jedna Pani z aktualnym certyfikatem. Poradnia laktacyjna w szpitalu? A i owszem, dostępna dla tych, które rodziły w Redłowie, ale wzmianki o niej krążą niczym legendy tylko po jakichś forach.
Wracając do tematu - raport polecam bo może komuś otworzy oczy. A jedyne do czego mogę się przyczepić, to to, że w inicjatywach społecznych nie ma nas ;P
Lećcie na stronę mlekomamyrzadzi.pl !

Wielki skandal Kim Kardashian

To stara historia, ale jakoś tak dzisiaj mi się przypomniała i w zasadzie... nie rozumiem kto widzi w tym skandal.
Skandal #1
Kim Kardashian urodziła córeczkę North West w czerwcu 2013 roku. W okresie zaraz po porodzie rodzina akurat kręciła nowy sezon "Z kamerą u Kardashianów" (Keeping up with the Kardashians) i w jednym z odcinków w czasie spotkania z Khloe i Robem (rodzeństwo Kim), mleko przeciekło jej przez koszulkę. Dla matki karmiącej piersią to żadna nowina, więc Kim po prostu "zatkała" wyciek chusteczką higieniczną. Za to jej rodzeństwo było w szoku!
Internet oczywiści
- Twój cycek przecieka bez opamiętania! Jest jak jakaś fontanna! - rzuciła Khloe.
Brata Kim sytuacja chyba lekko przerosła. Z nerwowym chichotem stwierdził tylko, że to "dziwaczne", po czym wyszedł.
Skandal #2
Ale to nie jedyny "mleczny skandal" z udziałem Kim. W lutym 2013 roku w jednym z odcinków "Kourtney and Kim take Miami" Kim podkradała starszej siostrze odciągnięte mleko, żeby załagodzić skutki łuszczycy. Kim była bardzo zadowolona z efektów i postanowiła kontynuować tę domową terapię, a kiedy Kourtney się o tym dowiedziała, zaoferowała się, że poda jej na chore miejsce (niewielka plamka na nodze) pokarm prosto z piersi. I tak zrobiła. Internet zwariował.
"To obrzydliwe!"
"Co za obleśny pomysł!"
I tak dalej, i tak dalej.
Kim chwaliła sobie taką mlekoterapię, ale lekarze twierdzą, że Kim nie bardzo przemyślała to leczenie. Prawdopodobnie Kim podkradając mleko siostry myślała o siarze - pierwszym pokarmie, który piersi wytwarzają w 3. trymestrze ciąży i w pierwszych dniach po porodzie. Siara zawiera ogromną ilość przeciwciał. Istnieją teorie, że ten rodzaj pokarmu może wspierać proces leczenia ran i produkcji kolagenu, dzięki czemu ma wzmacniać skórę. Niestety według lekarzy specjalizujących się w terapii łuszczycy, nie ma żadnych dowodów naukowuch na to, że smarowanie skóry pokarmem kobiecym leczy tę chorobę, czy choćby łagodzi jej objawy.
Skandal #3
Kiedy Kim i Kanye West zdecydowali, że w podróż do Paryża wybiorą się bez (wówczas 3-miesięcznej) North (Kanye uznał, że taka podróż będzie dla niej zbyt niebezpieczna), Kim musiała przerwać karmienie piersią. Co prawda najpierw myślała o tym, by zabrać ze sobą laktator, odciągać pokarm i wysyłać swoją asystentkę wraz z pokarmem do domu do North (!!!) lub przesyłać go do małej kurierem. Kanye stwierdził jednak, że ten pomysł jest "niedorzeczny" i Kim, która bardzo chciała karmić jeszcze przynajmniej kolejne 2 miesiące, porzuciła karmienie na amen. Wtf Kanye, co ty sobie myślałeś? Ale jasne, media przyjęły wiadomość o tym, że to mąż decyduje o piersiach Kim o wiele lepiej, niż fakt, że Kim wypłynęło mleko. Bo jak już musisz mieć laktację, to miej ją w ukryciu.
Od kilku miesięcy krążą plotki, że Kim i Kanye mają się rozwieść i walczą o opiekę nad North, ale chyba jednak wszysyko u nich w porządku, bo we wczorajszym odcinku "Z kamerą u Kardashianów" Kim oświadczyła, że jest w drugiej ciąży. Ciekawe czy tym razem będzie karmić piersią?
Źródło:
celebrity.yahoo.com
psoriasis.org
usmagazine.com
dailymail.co.uk
everydayhealth.com
Zdjęcia: "Kourtney and Kim take Miami" & "Keeping up with the Kardashians", prod. E! Entertainment

Konferencja Laktacyjna w Gdyni

niedziela, 31 maja 2015


Wczoraj w Hotelu Nadmorskim w Gdyni odbyła się nasza pierwsza Konferencja Laktacyjna!
Na samym początku chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim naszym gościom, patronom, partnerom, prelegentom oraz sponsorom: markom Mustela, Oillan, Femaltiker, Hotelowi Nadmorskiemu, koszulove.com oraz drukarniom Vipro o Cmyk. Konferencja kosztowała nas trochę wysiłku, ale na 100% było warto!
Przyjęłam ponad 100 zgłoszeń i byłam w szoku, że pierwsza edycja cieszy się takim zainteresowaniem! Ile w końcu nas było - na razie jeszcze się nie doliczyłam, bo nadmiar emocji nie służy obliczeniom ;) Myślę, że było Was łącznie koło 50 osób i to chyba już jakiś sukces, bo z natury nie jestem wielką optymistką i liczyłam się z tym, że pierwsza edycja może być lekkim niewypałem. Ale nie była!!! Okej, jako organizator nie jestem tu obiektywna, ale jak dla mnie, było naprawdę super. Nasi prelegenci dali z siebie wszystko, zalali nas milionem ważnych informacji, a sponsorzy zadbali o przyjemny aspekt - nagrody :)
W tym roku przedstawiliśmy Wam tematy:
- Mleko kobiece bez tajemnic - to, co już wiedzą wszyscy i to, co jeszcze powinni wiedzieć! Banki mleka kobiecego - dlaczego powinnu zaistnieć w naszym regionie
- Rola położnej w sukcesie karmienia piersią
- Wpływ sposobu karmienia na rozwój mowy
- Rola więzi we wczesnym dzieciństwie a rozwój dziecka
- Pielęgnacja w okresie ciąży i laktacji
- Jak długo karmić piersią?
Ostatni wykład poprowadziła wspaniała Agata Aleksandrowicz - autorka bloga Hafija.pl i redaktorka Kwartalnika Laktacyjnego. Ogromną radość sprawił mi także fakt, że na konferencji pojawiły się pani Danuta Adamczyk-Wiśniewska - wojewódzki konsultant wojewody pomorskiego w dziedzinie pielęgniarstwa ginekologicznego i położniczego, oraz pani Beata Szadziul - pełnomocnik Prezydenta Gdyni ds. Rodziny.
W najbliższym czasie podzielę się z Wami notatkami z niektórych wykładów.
Zapraszam także na stronę dedykowaną właśnie konferencji:
konferencjalaktacyjna.pomorskie.pl


Karmienie piersią i praca - zróbmy to!

sobota, 30 maja 2015

Wczoraj w Centrum Dydaktycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odbyła się konferencja zorganizowana z okazji tygodnia promocji karmienia piersią przez Ministerstwo Zdrowia i biuro regionalne WHO.
Pędziłam na tę konferencję jak szalona, na minutę przed startem pomyliłam jeszcze budynki, ale dotarłam! I (chociaż opinie na temat jakości konferencji są różne) bardzo cieszę się, że mogłam tam być!
Chociaż do Warszawy mam daleko, skusiłam się na wycieczkę (ba, nawet namówiłam męża!), głównie ze względu na wykładowców:
Dr Susanna Kugelberg (WHO Regional Office for Europe)
Dr Adriano Cattaneo (konsultant WHO)
Joanna Pietrusiewicz (Fundacja Rodzić po Ludzku)
Dr Patrycja Dołowy (Fundacja MaMa)
Małgorzata Podgórska (Specjalista w Departamencie Prawa Pracy MPiPS)
Agata Aleksandrowicz (HAFIJA.PL)
Dr Ewa Urban (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny)
Dr Maria Wilińska (Klinika Neonatologii SPSK im. dr. Orłowskiego CMKP w Warszawie)
Dla mnie najciekawszymi tematami były statystyki dotyczące karmienia piersią w Europie, pierwotne odruchy noworodkowe, karmienie naturalne jako parametr opieki medycznej oraz postrzeganie wsparcia laktacyjnego w odczuciu matek.
Europejskie statystyki WHO niestety potwierdzają smutną prawdę: jesteśmy daleko w tyle. Bardzo wiele matek deklaruje chęć karmienia piersią i inicjuje karmienie tuż po porodzie, wg danych WHO karmienie rozpoczyna ok. 65% kobiet (wg badań przeprowadzonych w województwie kujawsko-pomorskim to nawet 99,4%!!!), wynik 65% stawia nas na 11 miejscu w Europie (przy czym spora część państw europejskich nie dysponuje danymi na temat karmienia piersią). No i owszem, większość, a co tam, pokuszę się o stwierdzenie: prawie wszystkie matki inicjują karmienie, ale okazuje się, że część z nich przerywa karmienie tuż po wyjściu ze szpitala, w pierwszych tygodniach po porodzie. Ogólnie rzecz biorąc karmimy piersią, chociaż w jakimś stopniu, ale prawie nigdy wyłącznie piersią. Procent dzieci karmionych wyłącznie piersią to zaledwie ok. 4%, przy średniej europejskiej (i tak zastraszająco niskiej!) 13,5%. Dzięki takiemu wynikowi znaleźliśmy się na szarym końcu - na miejscu 4. od końca. Karmienie piersią udaje nam się jednak chociaż częściowo, bo dzieci karmionych piersią w wieku 1 roku jest ok. 40% (średnia europejska to 30,9%. Co ważne, jako jeden z niewielu krajów posiadamy zarówno komitet odpowiedzialny za promocję karmienia piersią, jak i dokumenty prawne, które karmienie chronią, jednak są albo nieznane, albo ignorowane bo nikt w rzeczywistości nie wymaga, by się do nich stosowano. W teorii jesteśmy bardzo dobrze obstawieni: mamy Komitet Upowszechniania Karmienia Piersią, trzymamy się Kodeksu Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece (pewnie tak...), mamy aż rok płatnego urlopu macierzyńskiego, a spora część porodówek odznaczona została tytułem Szpitala Przyjaznego Dziecku. A jak jest w praktyce? Wiecie same. Komu zależy, temu zależy, ale od razu dostaje łatkę laktaterrorysty.
O pozostałych punktach programu postaram napisać się już wkrótce, bo dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, którymi chętnie się z Wami podzielę :)