Pełną Piersią

Pełną Piersią

Mleko wszystkiemu (nie)winne

czwartek, 14 maja 2015

Często tak jest, że dziecko jest marudne. Nie ma różnicy, czy jest karmione piersią, czy butelką. Może mieć gazy, biegunkę, zaparcia, kolkę, zwykłego nerwa albo i wiele różnych poważniejszych schorzeń. Dziecko też człowiek i ma prawo do choroby i złego samopoczucia. A u lekarza pada pytanie: jak dziecko jest karmione? Odpowiedź: piersią. I wszystko staje się jasne (i niejasne zarazem).
A może ma alergię na coś co pani je?
Następuje eliminacja przetworów mlecznych, produktów ostrych, słodkich i kwaśnych, owoców egzotycznych, roślin strączkowych itd itd.
A może ma alergię na pani mleko?
W takiej sytuacji, która jednak w rzeczywistości jest bardzo rzadka, nie mamy już wielkiego pola manewru.
Dzieci na piersi to mają kolki.
A może trzeba podać antykolkową butelką? Albo dolać do mleka kropelki? (W tym miejscu zawsze pytałam JAK?? No jak mam dolać te kropelki do mleka w moich piersiach? Odciąganie na początku było dla mnie trudną sprawą).
Na początku mojego macierzyńskiego debiutu zastanawiał mnie każdy ból brzucha, każde ulanie, każda ponadstandardowo płynna kupka, generalnie wszystko. I ze zdumienien odkryłam, że z łatwością winę za każdą z tych rzeczy można było zrzucić na moje mleko. Albo było go za mało, albo było za chude, albo wypływało za szybko, albo za wolno, albo było za dużo mleka I fazy, albo w moim mleku było coś, co dziecku szkodzi. I to nie tak, że konsultowałam się z jednyn lekarzem w życiu, kilku ich było, a zdarzało mi się usłyszeć, że na samym mleku mamy to się dziecka nie wyżywi, a propozycje podania mleka modyfikowanego słyszałam niemalże na każdej wizycie. I tak przy ulewaniu proponowano mi przejście na mleko z oznaczenien AR (antyrefluksowe), przy bólach brzuszka z oznaczeniem Comfort, profilaktycznie na ewentualną alergię oznaczone HA (hipoalergiczne). Czasem dokładnie z nazwą marki. Naiwnie chcę wierzyć, że lakarze mieli dobre intencje, bo nie wiem, czy to możliwe, by wszyscy życzyli mi źle. W kwestii karmienia piersią w żadnym z odwiedzonych przeze mnie gabinetów lekarskich nie uzyskałam wsparcia. I niestety nie tylko ja. Sytuacja jest niewesoła, bo po prostu niewiele jest lekarzy, którym na karmieniu piersią zależy, a niektórzy naprawdę wierzą w to, że "profilaktyczne" dokarmianie jest z korzyścią dla dziecka, a nawet, że samo mleko mamy nie wystarcza albo że modyfikowane mleko krowie to lepszy wybór. Wbrew temu, co się mówi, mleko mamy rzadko jest winne całemu złu tego świata, a każdą dokuczliwą dolegliwość da się wyleczyć lub załagodzić bez konieczności przerywania karmienia piersią. Mleko mamy idealnie dba o stan układu pokarmowego maluszka, a większość przypadłości to sprawy typowe dla wieku niemowlęcego (np. ulewanie, kolki), które mijają z czasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz